Warning: Use of undefined constant THEM_TEMPLATEURL - assumed 'THEM_TEMPLATEURL' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/hosting/prv-hosting/prv.pl/i/k/poznajwnuki/wp-content/themes/blitzy/functions.php on line 2 Warning: Use of undefined constant THEM_LINKCOLOUR - assumed 'THEM_LINKCOLOUR' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/hosting/prv-hosting/prv.pl/i/k/poznajwnuki/wp-content/themes/blitzy/functions.php on line 3 Warning: Use of undefined constant THEM_HOVERCOLOUR - assumed 'THEM_HOVERCOLOUR' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/hosting/prv-hosting/prv.pl/i/k/poznajwnuki/wp-content/themes/blitzy/functions.php on line 4 Warning: Use of undefined constant them_extraCss - assumed 'them_extraCss' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/hosting/prv-hosting/prv.pl/i/k/poznajwnuki/wp-content/themes/blitzy/functions.php on line 242 Julia Łupińska, Autor w serwisie #poznajwnuki #poznajwnuki

Wpisy autorstwa: Julia Łupińska

Tatuaż – ciało jako kanał komunikacji

Tatuaż to (według definicji encyklopedii PWN) „trwały znak lub wzór na ciele, wykonywany przez wprowadzenie barwnika pod skórę”. W Polsce kojarzony jest negatywnie, głównie z kryminalistami. Jednak postrzeganie tatuażu zaczyna się zmieniać, ludzie młodzi widzą w nim bardziej ozdobę lub symbol, niż stygmat czy znak ostrzegawczy.



Tatuaż całe ciało

Ciało jako medium pierwotne

Aby zrozumieć fenomen tatuaży, należy zacząć od prześledzenia, w jaki sposób ludzkie ciało jest zdolne do odbierania i tworzenia komunikatów. Poza mimiką i gestami, o człowieku „mówi” także wygląd. Komunikowanie to może mieć charakter nieintencjonalny (czyli niezależny lub w bardzo niewielkim stopniu zależny od danej osoby jak na przykład wiek, płeć czy stan zdrowia i potrzeby organizmu) oraz intencjonalny, czyli w pełni zamierzony (a więc wszelkie zmiany wprowadzane w naturalny wygląd – ubiór, biżuteria, w tym kolczyki w różnych miejscach, makijaż i właśnie tatuaże). Naznaczanie ciała w przeszłości często było zależne od kręgów kulturowych oraz społecznych. Tatuaż mógł być więc znakiem rozpoznawczym kapłanki lub wodza (czyli klas wyższych), stanowić znak przynależności do danego plemienia (w późniejszym czasie zwyczaj ten przejęły gangi i mafie) lub też służył oznaczaniu niewolników (tu można się posłużyć analogią do tatuaży obozowych, wspomagających proces dehumanizacji). Specyficznym rodzajem tatuaży są te więzienne – stanowią skomplikowany kod, niezrozumiały dla osób „spoza” przestępczego światka, a także tatuaże marynarzy – te mogły być po prostu pamiątką z podróży lub np. symbolizować przywiązanie do statku, który często porównywany był do zazdrosnej kochanki.

 

Tatuaż a moda

Chociaż są pewne typy tatuaży, które już zawsze kojarzyć z danymi grupami społecznymi (np. kotwica z marynarzem czy piękny wzór na całe plecy z yakuzą), to mniej więcej od drugiej połowy XX wieku zdobienia ciała ten sposób staje się dość powszechne. Mimo tego jeszcze niedawno mało który projektant przyjąłby modelkę z tatuażem. Wiązało się to z przekonaniem, że osoba wykonująca zawód modela (niezależnie czy kobieta, czy mężczyzna) ma być tylko płótnem bądź manekinem, który nie będzie odwracał uwagi od prezentowanego ubioru. Stąd też w pewnym okresie wymagano od modelek bycia bardzo chudymi. Na szczęście obie te rzeczy zaczęły się zmieniać wraz z tym, jak w siłę zaczęły rosnąć ruchy body positive (czyli takie, które zachęcają do akceptacji swojego ciała, bez względu na to, jak ono wygląda). Odnoszą się one głównie do osób, przede wszystkim płci żeńskiej, pulchniejszych czy też na przykład wstydzących się swojego ciała z powodu różnego rodzaju blizn lub nadmiernego owłosienia. (Nawiasem mówiąc, jako osoba niska po cichu liczę na to, że zwrócą też kiedyś uwagę to, że większość społeczeństwa nie ma tego magicznych 170, czy w przypadku mężczyzn 180 cm, a na wybiegach zaczną pojawiać się osoby wzrostu przeciętnego lub nawet poniżej). Dziś tzw. modelka plus size z tatuażami raczej nikogo już nie zdziwi specjalnie.


Tatuaż Maud WagnerMaud Wagner – pionierka tatuażu kobiecego


Tatuaż w świecie młodych

Obecnie dla większości młodych (i nie tylko, w końcu tatuaż można wykonać w praktycznie każdym wieku) ludzi tatuaż jest sposobem na wyrażenie siebie, pokazanie już na pierwszy rzut oka osobowości danego człowieka czy jego zainteresowań. Oczywiście, zdarzają się osoby, które robią go sobie, bo np. dany wzór jest modny, jednak takie postępowanie spotyka się często z niechęcią – zdarzają się nawet tatuażyści-artyści, którzy tworzą jedynie autorskie wzory, nie zgadzając się na kopiowanie z obrazków z Internetu. Bo trzeba też zaznaczyć, że tatuaże najczęściej są formą sztuki.

Na podsumowanie tematu i jednocześnie odpowiedź na nurtujące wiele osób pytanie o tatuaż na starość obrazek ze strony cietariposta.soup.io:

Tatuaż na starość

xD, XD i xd (oraz dlaczego nie Xd)

XD po raz pierwszy stało się rozpoznawalne poza Internetem w roku 2017. Wtedy to przyznano mu tytuł „Młodzieżowego słowa roku”. To prawdopodobnie pierwszy w (przynajmniej polskiej) historii przypadek, gdy emotikon został uznany za słowo.



xD

xD, a poprawność gramatyczna

xD powstało w sieci, a więc to internauci określają, jak powinno się je zapisywać. Trudno określić, kiedy dokładnie się pojawiło w języku polskim, choć było w powszechnym użyciu już w roku 2009 (natomiast na stronach anglojęzycznych funkcjonuje najprawdopodobniej od roku 2003 – 3 definicja w Urban Dictionary). Jak to zwykle bywa, „ta dzisiejsza młodzież” często łamie zasady, co doprowadza wręcz do szału językowych purystów Internetu, zwanych potocznie „grammar nazi”. O tym, jak poprawnie należy używać iksde powstała nawet taka oto pasta (jeśli nie wiesz, czym jest pasta internetowa, zobacz inny mój wpis, który wszystko wyjaśnia):

Serio, mało rzeczy mnie triggeruje tak jak to chore „Xd”. Kombinacji x i d można używać na wiele wspaniałych sposobów. Coś cię śmieszy? Stawiasz „xD”. Coś się bardzo śmieszy? Śmiało: „XD”! Coś doprowadza Cię do płaczu ze śmiechu? „XDDD” i załatwione. Uśmiechniesz się pod nosem? „xd”. Po kłopocie.
A co ma do tego ten bękart klawiaturowej ewolucji, potwór i zakała ludzkiej estetyki – „Xd”? Co to w ogóle ma wyrażać? Martwego człowieka z wywalonym jęzorem? Powiem Ci, co to znaczy. To znaczy, że masz w telefonie włączone zaczynanie zdań dużą literą, ale szkoda Ci klikać capsa na jedno „d” później. Korona z głowy spadnie? Nie sondze. „Xd” to symptom tego, że masz mnie, jako rozmówcę, gdzieś, bo Ci się nawet kliknąć nie chce, żeby mi wysłać poprawny emotikon. Szanujesz mnie? Używaj „xd”, „xD”, „XD”, do wyboru. Nie szanujesz mnie? Okaż to. Wystarczy, że wstawisz to zjebane „Xd” w choć jednej wiadomości. Nie pozdrawiam

 

Kontrowersje związane z używaniem iksde

xD XDDDDDD
Jak widać na załączonym obrazku (ze strony memy.pl) nie wszyscy pochwalają używanie wspomnianego słowa. Argumentować można taką decyzję można różnie, choć najczęściej mówi się chyba o tym, że zbytnio upraszcza język, co samo w sobie także jest kontrowersyjnym stwierdzeniem. Jednak DoomSound z wykopu (oraz inni użytkownicy portalu, którzy szybko podchwycili zgrabny tekst) pokazał, że xD można używać z klasą. Ponadto, dla niektórych wykopków (na czele z autorką kolejnej pasty, azetką) iksde to coś więcej niż emotka, to styl życia.

 

A celem podsumowania tematu oraz dostarczenia większej ilości informacji nt. „młodzieżowego słowa roku 2017” podrzucam odcinek Pauliny Mikuły z kanału Mówiąc Inaczej (zresztą wszystkie jej filmy serdecznie polecam).

Pasta internetowa – kompendium wiedzy

Pasta internetowa – to nie, jak można by przypuszczać, termin związany ze stronami na temat gotowania w stylu włoskim. Czym jest, jak powstaje i dlaczego stanowi ciekawy sposób wyrażenia opinii na dany temat – o tym w dzisiejszym wpisie.

 

Pasta internetowa - definicja słownika slangu i mowy potocznej

Pasta internetowa – definicja słownika slangu i mowy potocznej

 

Pasta internetowa – etymologia i pochodzenie

Pasta internetowa – stylizowana na prawdziwą, abstrakcyjna historia, pisana w specyficznym stylu, umieszczona w sieci. Termin jest polską wersją angielskiej copypasty. Ta wywodzi się od dwóch słów: copy (kopiuj) i paste (wklej), co niejako tłumaczy nam naturę tych utworów.

W polskim Internecie niemała ilość past jest tworami użytkowników portalu wykop.pl, a konkretniej specyficznej jego części – Mirkobloga, gdzie umieszcza się je pod tagiem pasta. W anglojęzycznej, a więc można by powiedzieć, że w pewien sposób międzynarodowej, części Internetu pod tym względem królują serwisy takie jak Reddit i 4chan.

Niektóre pasty wywodzą się jednak z wypowiedzi zupełnie zwyczajnych ludzi. Tak było z RiGCZem (Rozum i Godność Człowieka). Oryginalny tekst (do odsłuchania tutaj) był słownym komentarzem osoby szczerze oburzonej tym, że ktoś umieścił na ww. Wykopie niezbyt przychylne materiały o papieżu Janu Pawle II. Internauci uznali formę stylistyczną i gramatyczną komentarza za na tyle zabawną, że tekst zaczęto kopiować i wklejać jako komentarz do sytuacji, w której ktoś bierze czyjeś niewinne żarty za wypowiedzianą ze szczerym przekonaniem czy wręcz nienawiścią opinię.

 

Pasta internetowa – charakterystyczne elementy, funkcje i odmiany

Jak już wspomniałam wcześniej, pasty pisane są w specyficznym stylu. Słownictwo w nich stosowane wywodzi się ze społeczności internetowych. Bohaterem najczęściej jest Anon – czyli anonimowy użytkownik, któremu przydarza się jakaś niezwykła sytuacja, jakiej nie chce lub nie ma komu opowiedzieć w prawdziwym życiu. Często jest tzw. przegrywem – czyli osobą o z wieloma problemami (brak pewności siebie, niska samoocena, trudności w nawiązywaniu kontaktów, szczególnie z płcią przeciwną, czasem również bardzo „niewyjściowy” wygląd), źródła swoich problemów upatrujący w braku loszki (kobiety) i/albo seksu. Przeciwieństwem przegrywów są wygrywy, czyli ludzie, którym powodzi się w życiu lub normiki, czyli większość społeczeństwa, ludzie przeciętni. Ważny element stanowi też tzw. skala Ruchensteina – czyli system oceny urody ludzi. Loszka 7/10 to taka, która prezentuje poziom powyżej przeciętnej, 10/10 to chodzący ideał, natomiast 2/10 to osoba, którą nawet po wypiciu dużej ilości alkoholu trudno byłoby nazwać pięknością. Oczywiście skala w dużej mierze (szczególnie przyznanie najwyżej noty) opiera się na osobistych preferencjach osoby oceniającej. Niezwykłe sytuacje, przydarzające się naszemu Anonowi często są wyolbrzymione, a same historie z początku zaczynają się niewinnie. Niemal każda pasta internetowa zawiera wulgaryzmy, co przeważnie służy uwiarygodnieniu opowieści, gdyż słowa niecenzuralne są nacechowane emocjonalnie.

Niektóre pasty pełnią funkcję komentującą, pochwalają lub potępiają jakieś postawy czy zachowania (przykładowo palenie papierosów), w komiczny sposób opisują rzeczywistość (na przykład nierealne oczekiwania profesorów wobec studentów) czy też naśmiewają się ze znanych postaci (można podać choćby brutalną intrygę profesora Miodka – tu dałam link do wersji czytanej, więc uprzedzam osoby w słuchawkach, żeby ściszyły nieco głośność).

Ciekawą odmianą past są creepypasty – czyli historie powodujące, że po plecach przechodzą nam ciarki. Wywołać taki efekt można przez zamieszczenie treści strasznych lub w jakiś sposób obrzydliwych, a najlepiej zawierających obie te cechy.

CreepyPastaBohaterowie znanych creepypast na jednym obrazku, pochodzącym ze strony CreepypastaWiki.

 

Pasta internetowa – garść ciekawostek na koniec

Najbardziej znanym twórcą polskich past jest malcolmXD. Na podstawie jego pasty o ojcu fantyku wędkarstwa powstał nawet film, który można obejrzeć na showmax.

W polskim Internecie istnieje strona będąca zbiorem past internetowych – Copypasta Wiki, której lekturę serdecznie polecam osobom zainteresowanym zgłębieniem tematu.

Student (nie) jest żartem w złym guście!

Student z żartów całymi dniami się leni, dużo pije (i to bynajmniej nie herbatki z cytrynką), głoduje (bo nie umie rozsądnie gospodarować pieniędzmi) nigdy się nie uczy, a już zwłaszcza nie w czasie sesji. Być może w przypadku niektórych się to sprawdza, ale jako studentka dziennikarstwa mogę wam przedstawić nieco inną wersję studenckiego życia, choć bez żartów się nie obędzie, bo któż z nas nie lubi się pośmiać?

 

Oto lista pięciu rzeczy, które (poza nauką) robi student:

1) pracuje lub aktywnie szuka pracy.

Tysiące dziewczyn w Polsce marzy o tym, żeby przeżyć to, co bohaterka „Pięćdziesięciu twarzy Greya”

Czyli żeby znaleźć pracę zgodną z ukończonym kierunkiem studiów.

W tym kawale jest sporo bolesnej prawdy. Niby mamy rynek pracownika, niby niskie bezrobocie, ale w praktyce, żeby dostać pracę, wypada w dzisiejszych czasach mieć nie tylko wiedzę, ale i doświadczenie. Najlepiej w branży, choć i na prace dorywcze oraz wolontariat pracodawcy patrzą przychylniej niż na osoby, które nie mają w CV nic poza ukończonymi szkołami. Takich ludzi, nawet jeśli z grzeczności nie mówi się tego głośno, uważa się za leniwych i trudnych we współpracy. Dlatego student musi zdobywać doświadczenie tak wcześnie, jak tylko się da. Często pomagają w tym uczelnie, które poprzez współpracę z różnymi instytucjami mogą „załatwiać” praktyki i staże (czasem nawet płatne) dla swoich podopiecznych.


Student na stronę

 

2) inwestuje w siebie.

Młody człowiek zgłasza się pierwszego dnia w pracy w supermarkecie. Manager obdarza go uśmiechem, daje mu miotłę i mówi:
– Twoim pierwszym zadaniem będzie pozamiatanie sklepu.
–Ale ja jestem absolwentem uniwersytetu! – odpowiada z oburzeniem młody człowiek.
– A, to przepraszam, nie wiedziałem – mówi manager.  – Daj mi tę miotłę, pokażę ci, jak to się robi.

Jeśli nie pracują, to zdobywają umiejętności. Jak? Poprzez uczestnictwo w kursach i szkoleniach (najlepiej darmowych, oszczędność przede wszystkim). Dobrze, gdy po ich ukończeniu otrzymuje się certyfikat, zaświadczenie lub inny dokument potwierdzający nabycie umiejętności w danej dziedzinie. A czy to coaching, czy marketing, czy programowanie, to naprawdę nie gra roli, bo jak wspomniałam w poprzednim akapicie, ważne jest, żeby przynajmniej stwarzać pozory bycia pracowitym i chętnym do współpracy.

A skoro o współpracy mowa…

 

3) uczestniczy w konferencjach.

Pewien profesor mówi do studentów:
– Proszę zadawać pytania. Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.
Na to jeden ze studentów:

 – Co się stanie,  jeśli stanę obiema nogami na szynach tramwajowych, a rękoma chwycę się przewodu trakcji? Czy pojadę jak tramwaj?

Obecnie chyba każda polska uczelnia reprezentująca jakiś poziom szczyci się współpracą z instytucjami i innymi uniwersytetami, najlepiej zagranicznymi. Co skutkuje tym, że organizują w jej ramach konferencje, seminaria i insze zorganizowane formy wymiany myśli oraz doświadczeń. A później student, czasem z własnej woli, a czasem nie (jeśli zawiedzie komunikacja lub zadziała celowy podstęp celem zwabienia młodych dorosłych na wystąpienie z niezbyt pasjonującego tematu) w takowych uczestniczy. Biernie, ograniczając się do zaklaskania w dłonie, gdy prelegent skończy gadać, ale jednak. Paradoksalnie, czasem można wynieść z takich prelekcji jakąś wiedzę. Na przykład, jak należy przemawiać, by nie zanudzić audytorium. Zwłaszcza że na takich konferencjach można trafić na ludzi, którzy przed publicznością czują się jak ryba w wodzie i potrafią zainteresować nawet pozornie nieinteresującą tematyką.

YT nie pyta YT rozumie

 

4) nie śpi, zwiedza, podróżuje!

Zatrzymuje policjant studenta, legitymuje go, otwiera dowód i czyta:
– Widzę, że nie pracujemy.
– Ano, nie pracujemy – potwierdza student.
– Opieprzamy się… – mówi dalej policjant.

– Ano, opieprzamy się – potwierdza student.
– O! Studiujemy… – rzecze policjant.
– Nieeee, tylko ja studiuję – odpowiada student.

Jeśli akurat mają wolne i od studiów i od pracy, to potrafią skorzystać ze wszystkich przysługujących im zniżek w celu zwiedzenia najciekawszych zakamarków kraju, a czasem nawet i zagranicy, tanim kosztem. Skoro dają, to trzeba korzystać, ile się da! Poza tym wycieczka szlakiem polskiego browarnictwa brzmi jak wyprawa godna prawdziwych pasjonatów. A inwestycja we własne zainteresowania, to zawsze dobra inwestycja!

 

5) bawi się na całego!

Jest taki stary żart, który jak głosi legenda, opowiadają świeżo upieczonym wykładowcom płci męskiej przez dziekani: „Pamiętajcie, panowie, żony się starzeją, a studentki trzeciego roku nigdy!”
Niestety ma on sens tylko z punktu widzenia nauczycieli akademickich. Każdy student, jak i każdy człowiek, z czasem straci wigor. Dlatego tak ważne jest, aby czerpać z życia garściami, bo zawsze najbardziej żałuje się nie porażki a niespróbowania. Nawet jeśli chodzi o próbę nauczenia się całego semestru w jedną noc.


A student czy studentka dziennikarstwa czasem pisze artykuły na temat tego wszystkiego. Gazety studenckie to świetna praktyka, a obecnie mają również strony internetowe, dzięki czemu nie są już tylko mediami do użytku wewnętrznego. Zobaczcie choćby BUC-a (Bardzo Uniwersyteckie Czasopismo)!

Choker w aspekcie społeczno-kulturalnym

Choker – niewinna ozdóbka czy „czarny pas w obciąganiu” (wybaczcie, drodzy czytelnicy, wulgarne, acz niestety dość powszechne określenie)? Czyli pokrótce o tym, skąd się wziął, co może symbolizować i czym tak właściwie jest ten typ biżuterii.

 Choker - jeden z najbardziej typowych


Choker – pochodzenie i historia w pigułce

Co prawda Wikipedia angielska sugeruje, że choker wywodzi się ze złotych lub lapisowych naszyjników noszonych m.in. przez starożytnych Egipcjan, ja jednak powołam się na ich bezpośrednich przodków – tasiemki z czasów rewolucji francuskiej. Kobiety, których mężowie, ojcowie czy inni bliscy stracili głowy poprzez zgilotynowanie, wiązały na szyi czerwone lub czarne wstążki na znak żałoby.

Później, w wieku XIX tego typu naszyjniki (najczęściej w delikatnych, kremowych kolorach) nosiły baletnice, ale też prostytutki, dla których, podobnie jak farbowane (najczęściej na rudo) włosy czy tatuaże, kolorowe i przylegające do szyi naszyjniki były sposobem komunikacji z zainteresowanymi ich usługami.

Jeśli chodzi o Polskę, to w naszym kraju choker również był obecny, zwany był jednak aksamitką i zazwyczaj zawierał kameę (miniaturowa płaskorzeźba w kamieniu szlachetnym lub półszlachetnym) i raczej nosiły go dziewczęta z wyższych sfer.

W czasach Wielkiego Kryzysu gładki, czarny choker był sekretnym znakiem rozpoznawczym lesbijek. W latach 40 XX wieku pojawiły się obroże przeróżnego typu – diamentowe, perłowe, koronkowe, welurowe… ale nie skórzane. Te pojawiły się w latach 70, za sprawą Vivienne Westwood i Malcolma McLarena, którzy wprowadzili kolekcję obroży do swojego butiku Sex (Westwood stworzyła również choker składający się ze złotych liter tworzących taki sam napis, jak nazwa butiku, jako hołd dla subkultury punk).

Później chokery znikły, aby przeżyć boom w latach 90, po roku 2000 znów straciły na popularności, by w 2016 z hukiem ją odzyskać. Jak widać, historia, także ta dotycząca mody, lubi się powtarzać.


Rodzaje chokerów

Z poprzedniego akapitu wiecie już, że choker można też nazwać tasiemką, wstążką, aksamitką lub obrożą, zależnie od tego, jak wygląda, czy jak została wykonana. Wyróżnić można jeszcze dusiołki (malując słowem, jest to kokardka z czarnych sznurków na szyi) oraz tatuaże (na zdjęciu poniżej choker tego typu z kocią zawieszką). Chokery tego rodzaju są duchowymi spadkobiercami noszonych na znak żałoby wstążek, choć dziś mało kto o tym pamięta. Dla większości kobiet je noszących są tylko zwykłą ozdóbką, zakładaną, jeśli pasuje do stroju. Nie potępiam, sama tak robię.

Choker typu tatoo z zawieszką

 

Choker w sztuce i popkulturze

W roku 1865 Édouard Manet wywołał skandal, gdy w Salonie Paryskim został wystawiony jego obraz, przedstawiający nagą i zmysłową kobietę, najprawdopodobniej prostytutkę – Olympia.

W roku 1993 Courtney Love z zespołu Hole po raz pierwszy zaśpiewała Old Age. W piosence padają słowa „Niech ktoś powie Annie Boleyn, że chokery znów są w modzie”. Jest to nawiązanie do najbardziej znanego portretu drugiej żony Henryka VIII Tudora. Według niektórych źródeł ciasno oplatające szyję perły z literą B, miały stanowić dowód podczas oskarżenia o czary i cudzołóstwo.

Chokery pojawiają się również w filmach z lat 90 (np. Leon Zawodowiec) i tych, których akcja dzieje się w wieku XIX lub początkach XX (np. Hysteria).

Na zakończenie zostawiam link do polskiej wersji japońskiej piosenki, w której występuje motyw przeklętej obroży.

Cudzysłów manualny czyli „zajączki”

Czy zastanawiałeś/aś się kiedyś, drogi czytelniku lub czytelniczko, co oznacza gest uniesienia obu rąk i ułożenie palców oraz poruszenie dwoma z nich (wskazującym i środkowym) w sposób kojarzący się ze zrobieniem cienia w kształcie zajączka? Jest to cudzysłów manualny. Skąd się wziął i jakie jest jego znaczenie?



Cudzysłów (nie) manualny

Gest ten wywodzi się jak wiele współcześnie używanych, szczególnie przez ludzi młodych, ze Stanów Zjednoczonych. Tam nosi nazwę on nazwę „air quotes”. Wizualnie kojarzyć ma się z angielskim podwójnym cudzysłowem (zwanym też cudzysłowem prostym), który w przeciwieństwie do cudzysłowów, jakich używa się w języku polskim (cudzysłowy drukarskie), składa się z dwóch pionowych kresek zapisywanych u góry na początku i końcu słowa, wyrażenia lub cytatu.

A jeśli w tym miejscu ktoś wciąż nie wie, o czym piszę, niech zerknie o jaki gest chodzi, klikając w ten właśnie odnośnik.


Co dokładnie oznacza ten gest?

Cóż, wiele mówi sama jego nazwa. Jak powszechnie wiadomo, tłumaczenia dzielą się na wierne („powietrzne cytaty”) i ładne (wspomniany w tytule wpisu „cudzysłów manualny”), będę więc używać tego drugiego. Co prawda nie figuruje ono jeszcze w żadnym słowniku, ale wierzę, że ma na to szanse. Choć oczywiście nie trzeba znać słownikowego określenia, aby móc wykonywać ten gest.
Cudzysłów manualny ma bardzo proste znaczenie — używamy go, gdy chcemy podkreślić, że używamy ironii, eufemizmu bądź wyrażenia, którego nie wymyśliliśmy sami. Kiedy więc ktoś mówi o „inteligentnym” koledze, wykonując jednocześnie ten znak, oznacza to, że wspomniany znajomy akurat tą cechą nie grzeszy.

 

Dlaczego ten gest stał się w ostatnich latach tak popularny?

Cudzysłów manualny jest obecnie w powszechnym użyciu nie tylko w krajach anglojęzycznych. Wśród najważniejszych czynników można zapewne wyróżnić oszczędność czasu czy wpływ popkultury, ale określenie, który z nich jest wiodący, jest zadaniem bardzo trudnym. Niewątpliwie można za to stwierdzić, że niektórzy ludzie (przodują w tym politycy i wszelkiej maści celebryci) wykazują tendencję do nadużywania go, co może irytować.


Ciekawostka na koniec

Tytułowe zajączki nie bez powodu zostały wzięte w cudzysłów. Są one bowiem skojarzeniem mojej babci, a nie moim własnym. To właśnie jej pytanie o ten gest zainspirowało mnie do stworzenia nie tylko tego wpisu, ale i podsunęło pomysł na tematykę całej strony.

Blitzy Theme & Wordpress PL